Sylwetki wybitnych Ormian Polskich
David Marshall Lang w książce "Armenia Kolebka Cywilizacji" wspomina
nieraz o Ormianach zamieszkałych na ziemiach polskich.
W przekładzie przeznaczonym dla Polaków trzeba te raczej skąpe wzmianki
uzupełnić nieco obfitszymi informacjami. Na życzenie Wydawnictwa zatem
czynię to tutaj zachowując rozsądne rozmiary tego uzupełnienia.
Na północ od prowincji zwanej Ararat od słynnej góry, na której się
miała zatrzymać arka Noego, leżało miasto Ani, serce i stolica Armenii
od końca w. IX - tj. od czasu objęcia władzy przez dynastię Bagratydów;
miasto założył Aszot I w roku 885. W roku 1045 to wspaniałe miasto zdobyli
i zupełnie zniszczyli Seldżucy. Toteż dawniejsi badacze uważali, że ta
katastrofa wywołała emigrację Ormian do Europy. Późniejsze badania jednak
doprowadziły do wniosku, że już wcześniej Armenię wiązały kontakty
handlowe z Kijowem; na przełomie wieku XI i XII na dworze Włodzimierza
Monomacha (1113 - 1125) pojawił się wezwany do niego słynny lekarz ormiański,
Ormian zaś w dzielnicy ormiańskiej odwiedzał często mnich Teodozy, aby
dysputować na tematy wiary; nadto na sarkofagu Jarosława Mądrego (1016 - 1054)
w kościele Św. Zofii dochowały się inicjały ormiańskie: AGNP, uprawniające
do przypuszczenia, że sarkofag był dziełem mistrza ormiańskiego. Można też
wspomnieć, że kultowi Św. Grzegorza poświęcone były niektóre kościoły na Rusi,
a niedaleko Kijowa zachowały się freski przedstawiające tego świętego i
św. Rypsymę (Hriphsime), również Ormiankę; wzniesiona zaś w roku 1198,
zapewne nie bez współpracy rzemieślników ormiańskich, w Nieredicy (pod Kijowem)
cerkiew Św. Spasa, wieloma cechami przypomina budowle sakralne Armenii i Gruzji.
Wreszcie w tekście poety ormiańskiego Nersesa Wdzięcznego (Sznorhałi, 1101-1173)
znaleziono wyrazy "Ruś" i "diengi" (jest to cenne uzupełnienie świadectwa
dokumentów staroruskich, bo ten drugi wyraz prześledzić w nich można tylko
do roku 1361). Po upadku Kijowa wielu Ormian przeniosło się do Włodzimierza.
Ważne to wszystko jest i dla nas, ponieważ w roku 1349 Kazimierz Wielki przyłączył
Ruś Halicko-Włodzimierską do swego państwa. Jeszcze wcześniej niż na Rusi
znaleźli się Ormianie, o ile się to daje stwierdzić, na Węgrzech, mianowicie za
św. Stefana (975 - 1038). Co do Lwowa, jednej z głównych siedzib Ormian
w czasach nieco późniejszych, to przypuszczano że pierwszy kościół ormiański,
jeszcze drewniany, wybudowano tam w roku 1183; lecz data założenia samego miasta
to rok 1256, a według świadectwa dokumentów Ormianie zbudowali tam kościół w roku
1363 dopiero, kiedy już było w mieście i biskupstwo. W wieku XIV, mianowicie w epoce
Kazimierza Wielkiego (1333 - 1370), liczba Ormian w Polsce już była znaczna,
a napływali oni także do Kamieńca, gdzie też w roku 1398 zbudowano kościół pod
wezwaniem Św. Mikołaja Cudotwórcy; dwie wsie, Ormiany i Ormianki, w pobliżu miasta
świadczyły już samą swą nazwą przez dłudie wieki o owych dawnych czasach.
W początkach wieku XV wielu Ormian przywędrowało do Lwowa i osiedliło się
w sąsiedztwie kościółka Św. Jana Chrzciciela, a dokument z roku 1549 rozróżnia Ormian
"zamieszkałych" czy "miejscowych" ("domestici") i "przybyszów" ("advenae"); z innego
zaś, wystawionego około roku 1676, dowiadujemy się, że się Ormianie lwowscy
nieraz skarżyli królowi na nadawanie przez władze miejskie praw obywatelskich
Ormianom przybywającym ze Wschodu bez rzdzenia się już osiadłych. Według tegoż
dokumentu Ormianie osiadli w Kijowie, Włodzimierzu, Łucku i Lwowie pochodzili
z Krymu, natomiast ci, co się osiedlili w Zamościu, Brodach i Stanisławowie - to
znaczy w miastach należących nie do króla, lecz do panów polskich - z Wołoszy.
Z końcem wieku XIV Lwów jako kwitnący ośrodek handlu zaczął już górować nad
Włodzimierzem i przyciągał kupców i z Zachodu, i ze Wschodu. Po upadku Kaffy
na Krymie nowe fale kolonistów ormiańskich zaczęły napływać zwłaszcza do Kamieńca
i do Lwowa, który się z czasem stał najżywszym pośrednikiem w handlu ze Wschodem głównie
dzięki rzemieślnikom i kupcom ormiańskim. "Stosunki handlowe kolonii genueńskiej Kaffy,
skąd również drogami lądowymi prowadzącymi przez ziemie południoworuskie, szlakiem
na Halicz, Kamieniec Podolski, Lwów, dostarczano towary do najdalej wysuniętych
na zachód centrów handlowych, spowodowały wczesne zetknięcie Ormian kaffejskich
z Polską." (M. Zakrzewska-Dubasowa). Tłumaczyło się to zapewne tym, że handel
z Włochami wymagał znacznie większych nakładów pieniężnych (dlatego też nie tylko
Ormianie, lecz na przykład i Grecy byli czynni już w wieku XIII na Rusi we Włodzimierzu,
a potem we Lwowie). Toteż po zajęciu Kaffy przez Turków uchodźcy ormiańscy wybrali
na miejsce osiedlenia właśnie przede wszystkim Lwów i Kamieniec, choć także
niektóre mniejsze ośrodki, z biegiem czasu zaś miasta leżące na szlaku
Kamieniec-Lwów, potem i położone dalej ku zachodowi, głównia w wieku XVI-XVII (już w
wieku XIII Jazłowiec, w XV Łuck; potem: Bar, Tyśmienica, Podhajce, Zamość, Złoczów,
Żwaniec, Barek Brody, Brzeżany, Śniatyń, Łysiec, Stanisławów; Kuty, Bałta, Raszków,
Mohilów; nadto: Horodenka, Jarosław, Kazimierz nad Wisłą, Lublin, Warszawa, Złoczów,
Żółkiew). Działały tu nie tylko względy handlowe, ale również przypuszczalnie
w znacznej mierze - na co wiele wskazuje - pragnienie znalezienia się jak najdalej
od zagorzałych wrogów narodu ormiańskiego, Turków (liczono często na skuteczną pomoc
orężną Polski i Rosji, na wojnę z Turcją). Po ostatniej wojnie, która przetrzebiła
i Ormian polskich, pozostali przy życiu również się przesiedlili, gównie - o ile
wiadomo - do Katowic, Płocka, Oławy, Wrocławia,Obornik Śląskich, Tarnobrzega
(ten i ów znalazł się jednak np. w Gliwicach i w Gdańsku); dość znaczną część tych
przesiedleńców stanowili Ormianie z Kut, gdzie się od początków wieku XVIII osiedlali
Ormianie mołdawscy i kamienieccy, których potomkowie przetrwali tam do roku 1945.
(W czasach nowszych ostoją ormiańszczyzny były właśnie Kuty, gdzie utrzymywano
szkołę ormiańską od początków wieku XVIII aż do połowy ub. wieku. Jeszcze w latach
30-tych naszego wieku starzy Ormianie posługiwali się narzeczem kuckim zawierającym
obok wyrazów ormiańskich sporo tureckich).
Już Kazimierz Wielki udzielił znacznych przywilejów Ormianom osiadłym w Kamieńcu i we Lwowie,
zatwierdził je potem Władysław Jagiełło (1386 - 1434); Zygmunt August (1548 - 1572)
zaś i Jan III (1674 - 1696) przyznali jeszcze inne przywileje sądom ormiańskim.
"We wszystkich prawie przywilejach wystawianych dla Ormian w Polsce w ciągu trzech
wieków znajdujemy wzmianki i powoływanie się na prawa i przywileje Ormian kamienieckich
i lwowskich." (M. Zakrzewska-Dubasowa). Osobny statut dla Ormian lwowskich, obowiązujący
we wszystkich gminach, a nadto rola kupców i rzemieślników ormiańskich we Lwowie
zapewniły tamtejszej gminie szczeglne znaczenie, lecz co do sytuacji prawnej
i stopnia autonomii nie mogła się ta gmina równać z innymi, zwłaszcza w miastach
prywatnych; także gmina kamieniecka posiadała o wiele większe uprawnienia, korzystała
przede wszystkim z zupełnej odrębności jurysdykcji.
Ormianie osiadli na południowo-wschodnich kresach dawnej Rzeczypospolitej trudnili
się głównie handlem, pośrednicząc też w sprowadzaniu towarów z zagranicy, mianowicie
z Turcji, Persji, Arabii, Syrii,Egiptu i nawet Indii. Były to towary kosztowne:
"Kobierce i makaty, wspaniałe kamchy, czyli materie przetykane złotem używane na
szaty królewskie i ornaty kościelne, safiany, kurdybany i inne kosztowne wyroby
skórzane, siodła i zaprzęgi ozdobne, klejnoty, zwłaszcza perły, którymi bogate
mieszczki się stroiły, wreszcie korzenie, jak: pieprz, cynamom, imbir, gałka
muszkatułowa i inne - wszystkie te towary dostawały się do Polski za pośrednictwem
Ormian i szeroko rozchodziły się po kraju." (B. Wójcik-Keuprulian). Nawet w Poznaniu,
leżącym tak daleko na zachodzie, "cały handel w XVI i XVII wieku skupiał się
w rękach kupców ormiańskich" (jw.). Te też wieki to okres największej pomyślności
materialnej i znaczenia Ormian wśród mieszczaństwa, zwłaszcza we Lwowie.
A w wieku XVIII nastąpiło zrównanie ich prawne z mieszczaństwem polskim i zaliczenie
do tzw. patrycjatu. Wielu Ormian zajmowało się też rzemiosłem, szczególnie
garbarstwem, tkaniem złotolitych pasów, wyrobem dywanów i złotnictwem; specjalnością
ich były "wspaniałe szable, sadzone drogimi kamieniami, kapiące od złota rzędy
na konie" (jw.). Dzięki temu zyskiwali sobie nawet łaski królewskie i dochodzili
do majątku; na przykład ulubieńcem Jana III był Bedros (tj. Piotr) Zacharyaszowicz,
złotnik, zaszczycony tytułem sekretarza królewskiego. Ale i na odwrót, czasami
bogacze ormiańscy skutecznie pamiętali o królach: jak zapewniają kroniki, mieszczanin
lwowski, Awedyk Bernatowicz, chciał pożyczyć znajdującemu się w potrzebie Władysławowi IV
100 000 dukatów, a gdy na jego zapytanie posłowie oświadczyli, że król pragnie tę sumę
dostać w monecie złotej, srebrnej i miedzianej, odliczył po 100 000 w każdej z nich.
Kiedy zaś w dobie upadku Rzeczypospolitej także handel podupadł we Lwowie i innych
miastach południowo-wschodnich, niejeden bogacz ormiański zakupił majątek ziemski
i osiadł na roli (okolice Stanisławowa, Kołomyi, Śniatynia, Kut aż po Czerniowce
na Bukowinie). W Polsce przedwojennej około 40 lat temu liczbę Ormian w kraju szacowano
na mniej więcej 10 000, ale rozrzuceni byli po całym kraju, co oczywiście
utrudniało obliczenie; wśród nich niewielu już było kupców i rzemieślnikow,
przeważali urzędnicy, inżynierowie, adwokaci, lekarze - tj tzw. inteligencja -
oraz właściciele ziemscy. Z biegiem czasu - w sumie zaś całych stuleci od
pojawienia się w Polsce - przeważnie się polszczyli i nawet zapominali własnego
języka (choć rzadko "w gębie"),tj. albo ojczystego ormiańskiego, należącego do
rodziny językowej indoeuropejskiej (jak np. sanskryt, greka i łacina oraz języki
słowiańskie, germańskie jak i celtyckie), albo też pewnego narzecza tureckiego,
tzw. kipczackiego, które przejęli od Tatarów podczas długiego przebywania na
Krymie (taką mowę potoczną Ormian lwowskich współcześni im Polacy, a nawet sami
Ormianie nazywali krótko tatarką); stary, klasyczny język ormiański, przyniesiony
przed wieloma wiekami przez pewnw grupy z dalekiej ojczyzny, pozostał z czasem tylko
językiem liturgii (uczyli się go klerycy nadal), używanym w chwilach uroczystych,
przede wszystkim podczas nabożeństwa, i stwarzającym podniosłą atmosferę (może też
to było motywem skłaniającym Ormian w nowych gminach do starania się o pozwolenie
na budowę kościoła). Ów drugi język, stanowiący nieraz mieszaninę kipczackiego
z ormiańszczyzną, zachował się w dość pokaźnej liczbie zabytków, od pewnego
czasu wydawanych i opracowywanych szczególnie w Polsce.
Ormianie niewątpliwie mieli zdolności językowe i dzięki temu odegrali ważną
rolę także jako tłumacze języków wschodnich, mianowicie w stosunkach
z pograniczną Turcją, rzadziej z Persją, od wieku XVI (można by tu wymienić bez wielkiego
trudu kilkanaście nazwisk, poczynając od Abramowicza lub Agopsowicza czy
Atabiowicza poprzez Bajdułowicza, Hrehorowicza, Iwaszkiewicza, Muratowicza,
Piotrowicza, Seferowicza aż do Wartesowicza i Zajerskiego); nieraz ich też wysyłano
do owych krajów wraz z poselstwem, jak na przykład różnych Nikorowiczów:
Grzegorza, Szymona, Mikołaja. Nazwiska ormiańskie niejednokrotnie się zapisywały
w dziejach kultury polskiej. Ograniczę się tu do czasów nowszych. W wieku XVIII
żył Stefan Roszka (ur. w roku 1739), autor pierwszego słownika polsko-ormiańskiego
i ormińsko-polskiego, niestety dotychczas nie wydanego. Sekretarzem Komisji Edukacji
Narodowej i współredaktorem jej Ustaw był pedagog i pisarz Grzegorz Piramowicz
(1735 - 1801), autor rozprawy "Powinności nauczyciela". W wieku XIX ks. Sadok Barącz
(1814 - 1892) dał nie tylko historyczny opis m.in. Stanisławowa i Jazłowca, ale
napisał także bardzo cenne "Żywoty sławnych Ormian w Polsce"(1855) i "Rys dziejów
ormiańskich"(1869). Niejedną pieśń religijną, której autora sie od dawna nie pamięta,
napisał ks. Karol Antoniewicz(1807-1852); tu wystarczy wymienić"Nie opuszczaj nas",
"Chwalcie łąki umajone", "Do Betlejem pełni radości". Rozpowszechnianiu muzyki Chopina
poświęcił się jego uczeń Ormainin mołdawski Karol Mikuli (1821-1897), długoletni
(od roku 1858) dyrektor Towarzystwa Muzycznego we Lwowie. Jeszcze jeden Antoniewicz,
Jan Bołoz (tj. Paweł, 1859 - 1922), był cenionym historykiem sztuki i literatury,
profesorem Uniwersytetu Jana Kazimierza. Profesorem tegoż uniwersytetu był (od roku
1906) pochodzący z Besarabii Roman Barącz (1856 - 1930), ceniony wysoko i za granicą
autor licznych prac, m.in. z zakresu swej specjalności, chirurgii. Na tymże uniwersytecie
lektorem języka ormiańskiego był w latach 1904-1933 ks.inf. Bogdan Dawidowicz
(1858 - 1933),który wraz z prof. Andrzejem Gawrońskim dzieło o języku Ormian kuckich
(nie znaleziono niestety żadnych tego śladów). A jeszcze inny Barącz, brat Romana,
Erazm (1859 - 1928), z zawodu inżynier górnik, naczelnik salin kopalni wielickiej,
gdzie jedną z grot nazwano jego imieniem, bogate swe zbiory - obejmujące prawie
500 okazów malarstwa i rzeźby, zarówno polskiej (m.in. część rzeźb drugiego brata,
Tadeusza, zmarłego w r. 1905, którego prace znajdują się i poza Polską, we Włoszech
i w Stanach Zj.), jak obcej, a także przedmioty rzemiosła artystycznego (wschodnie
tkaniny i broń) - ofiarował Muzeum Narodowemu w Krakowie. Temuż Muzeum piękne
zbiory sztuki ofiarował lwowianin Dawid Abrahamowicz (1839 -1926), założyciel
domu dobroczynnego dla młodzieży i domu dla starców, a lekarz i opiekun młodzieży,
dr Józef Torosiewicz (dat życia nie znam, bo brak tego hasła w naszych encyklopediach),
założył we Lwowie Zakład Wychowawczy i Naukowy, w których wychowywano młodzież, także polską.
Ormianami byli też malarze: Teodor Axentowicz (1859 - 1938), prof. Szkoły
Sztuk Pięknych w Krakowie, przedstawiciel Młodej Polski, dalej Aleksander Augustynowicz
(1865 - 1944), portrecista i pejzażysta, nadto dwaj Stefanowicze, Antoni i Kajetan
(ten zginął na wojnie w roku 1920). Wypada wreszcie wspomnieć o dwu arcybiskupach
lwowskich: Isaaku Isakowiczu (1824 - 1901), słynnym kaznodziei, nazwanym złotoustym,
i jego następcy, Józefie Teodorowiczu (1864-1938, od roku 1902 metropolita
lwowski), który również zasłynął jako kaznodzieja, a zasłużył się wielce odnawiając
tamtejszą katedrę ormiańską, jedyny w całej Europie zabytek architektury ormiańskiej.
Osobna wzmianka należy się zmarłemu nie tak dawno Ignacemu Nikorowiczowi (1866-1951),
poecie, autorowi powieści, komedii i nowel, odznaczonemu w roku 1930 nagrodą
literacką Lwowa.
Na zakończenie tej listy Ormian zasłużonych dla przybranej przez ich przodków
nowej ojczyzny - listy, którą by można było znacznie rozszeżyć - zwięzła informacja
o sensacyjnym wręcz wyniku badań antropologicznych przeprowadzonych w Paryżu
dopiero w roku 1927 na szczątkach śmiertelnych wieszcza narodowego, Juliusza
Słowackiego; okazało się, że poeta należał do typu niesłowiańskiego, pokrewnego
ormiańskiemu (niski wzrost, fizyczny typ ciemny, znaczna krótkogłowość, garbaty
a duży nos, słabo rozwinięte kości twarzy); uderzające cechy antropologiczne
ormiańskie wykazywała rodzina Salomei, matki Juliusza, Januszewscy, a np.
małopolscy Januszewscy nie taili swego pochodzenia ormiańskiego. Może też nie
będzie od rzeczy dorzucić, że matka owego arcybiskupa Isakowicza, Rypsyma Słowacka, była
Ormianką (co przebija już w jej imieniu) i miała pochodzić z Krzemieńca,
miejsca urodzenia Juliusza. Wynik owych badań zgadza się z tym, że sam Słowacki
w "Królu Duchu" przedstawia Armeńczyka Hera jako własne uosobienie, wiążąc siebie
w ten sposób z Armenią, i że się historycy literatury w jego poezji, w bogatej
wyobraźni i kontrastach barw dopatrywali pierwiastków wschodnich.
Eugeniusz Słuszkiewicz (1975)
Ks. Karol de Bołoz Antoniewicz
Teodor Axentowicz - art. malarz
Diakonisa Marianna Bohosówna
Ks. Piotr Bohosiewicz
ks. prałat Andrzej Łukasiewicz - działacz polonijny w Rumunii
Józef Michał Łukasiewicz - prezydent Warszawy
Antoni Stefanowicz - art. malarz
Kajetan Stefanowicz - art. malarz
Ks. Grzegorz Piramowicz - członek KEN
Ks. Abp. Józef Teodor Teodorowicz - mąż stanu, arcybiskup ormiański
Współcześni:
Anna Dymna - aktorka
Robert Makłowicz - dziennikarz
|